cursor by thetremblingofmyhand

piątek, 14 października 2016

Operacja: Relfin | 4 [Rinharu]

Haru nie widział w tym większego sensu. Wizyty z restauracjach są zrozumiałe tylko wtedy, gdy nie ma w domu nic do jedzenia, a nie chce się iść do sklepu. Jednak kuchnia Nanase była zaopatrzona we wszystko, co go uszczęśliwiało - ryż, świeżą makrelę i składniki na zupę miso. Nie widział żadnej potrzeby, by wychodzić z domu, kiedy mógłby w tym czasie przebywać w wannie.

- Haruuu - stęknął Makoto. - Nie bądź taki, wyjdź z nami!

Haru nie pierwszy raz w życiu zastanawiał się, czemu pokarało go takim namolnym i czasami irytującym przyjacielem, z którym codziennie wracał i chodził do szkoły. Jasne, Makoto był w jego życiu odkąd pamiętał i pewnie bez niego Haruka całkowicie by się zamknął w swoim domu i wannie. Makoto wiele dla niego znaczył. Ale nie zmieniało to faktu, że czasem mocno nadszarpywał mu nerwy.

- Nie rozumiem po co - powiedział tonem, który definitywnie przekazywał znudzenie tą rozmową i chęć jej zakończenia.

Makoto wyraźnie powstrzymał się od wywrócenia oczami.

- Może po to, żeby gdzieś wyjść z przyjaciółmi? - spytał z odrobiną sarkazmu. - Haru, chodź, dawno nigdzie razem nie wychodziliśmy, dobrze nam to zrobi.

- Nie chcę - burknął Haru, skręcając i idąc w kierunku schodów prowadzących do spokojnego, cichego domu. Jeszcze parę kroków i zostanie sam.

- Będzie tam też Rin - powiedział radośnie Makoto, a Haru spojrzał się na niego przez ramię, uparcie wspinając po schodach.

- To jest wasz plan? - Uniósł brew, a niewypowiedziane zawisło w powietrzu.

- Wiem, że nie chcesz, żebyśmy się wtrącali, ale… - zaczął delikatnie Makoto, a Haru mu przerwał.

- Nie zmienię zdania. Odpuść - powiedział, a jego głos był nieco ostry, co rzadko się zdarzało u Haruki.

Dalej szli w ciszy, aż w końcu dotarli do domu Makoto. Kiedy przystanęli, Makoto niepewnie złapał Haru za ramię, a ten spojrzał na niego.

- Przepraszam - powiedział cicho Mako. - Naprawdę. Po prostu… Chcę, żebyś był szczęśliwy.

Haru się nieco odsunął i złapał ramię torby, patrząc gdzieś na bok.

- Ale nadal sądzę, że powinieneś przyjść - kontynuował Makoto, niezrażony. Po tylu latach się przyzwyczaił.

- Pomyślę nad tym - odpowiedział Haru tonem, który wyraźnie sugerował, że wcale nad tym nie pomyśli. Makoto tylko pokręcił głową i posłał mu zrezygnowany uśmiech.

- Do zobaczenia - powiedział, po czym się odwrócił i ruszył w kierunku swojego domu, a Haru, nie marnując czasu, zaczął się wspinać wyżej do swojego mieszkania.

W jego głowie kołatała się plątanina myśli i Haru wiedział, że pierwsze co zrobi po powrocie, to wejdzie do wanny, by się uspokoić. Otwierając drzwi, mamrotał pod nosem, bo od początku wiedział, że tak się skończy to babranie w uczuciach. Nigdy nie powinien był się tak w to angażować, bo teraz to on zostanie z mętlikiem w głowie, a każdy ruszy dalej ze swoim życiem.

Rzucił torbę w przedpokoju i zamknął drzwi. Ściągnął buty i zaczął rozpinać bluzę, kierując się do łazienki. Nagle z jego torby wydobył się krótki dźwięk. Spojrzał na przedmiot zaskoczony i podszedł do niej, po czym rozpiął i wyciągnął ze środka świecący telefon. Co prawda nadal nie widział sensu w noszeniu ze sobą nieporęcznego urządzenia, które łatwo mogło się zniszczyć w wodzie - ale drużyna wymusiła na nim, żeby wszędzie nosił ze sobą komórkę w razie potrzeby. Uruchomił urządzenie, a na ekranie widniało “Nowa wiadomość od: Rin”. Haru z ciekawością otworzył smsa. 

wiesz, gdzie idziemy?

Haru przez chwilę patrzył skonfundowany na świecący w ciemnościach przedpokoju ekran, po czym przypomniał sobie wcześniejszą rozmowę z Makoto i zmarszczył brwi.

nie idę odpisał i zapalił światło na dole, po czym zaczął ostrożnie iść po schodach w kierunku łazienki. W połowie drogi telefon, który cały czas trzymał kurczowo w dłoni, znów zapiszczał.

??????? 

Haru spojrzał na smsa i lekko się uśmiechnął, wręcz czując skonfundowanie Rina, gdy ten to wystukiwał. Wszedł do łazienki i zapalił światło, zsuwając z bioder spodnie, pod którymi miał kąpielówki. Gimnastykując się, zdjął koszulkę, jednocześnie trzymając w dłoni telefon. Wszedł do pustej wanny i odkręcił kran. Podrapał się po karku, myśląc nad odpowiedzią.

chcą iść do miejsca gdzie nie ma makreli

Haru spojrzał jeszcze raz na napisany tekst i pokiwał głową, po czym kliknął “wyślij”. Co prawda nie wiedział gdzie Makoto i reszta chcieli go zaciągnąć, ale była to dobra wymówka. Z pewnością lepsza niż “nie chcę być z tobą i naszymi przyjaciółmi w jednym pomieszczeniu bo wiedzą o moich idiotycznych uczuciach do ciebie i chcą to wykorzystać”. 

ffs haru

Haru zmarszczył brew i podniósł ramiona, by nie zamoczyć telefonu.

co?

nieważne

Po czym, zanim Haru zdążył odpowiedzieć, przyszedł kolejny sms.

na pewno zmienią zdanie, nie przesadzaj. nie zostawiaj mnie z nimi samego.

Haru przygryzł wargę i zakręcił kran, po czym zanurzył się do szyi w wodzie, czując, jak stres nieco z niego schodzi. Jednocześnie jego umysł atakowały wyobrażenia, jak drużyna Iwatobi oblega Rina i go wypytuje o Haru. I mówi o nim dziwne rzeczy albo, nie daj boże, się wygaduje na temat jego… uczuć. Stres ścisnął mu żołądek i zaczął się kłócić wewnętrznie - iść z nimi na miasto i znosić plany i knucia reszty czy zostawić z nimi Rina.

Odpowiedź była jasna.

zastanowię się…

Rin odpisał od razu.

;)

Haru odłożył telefon i gwałtownie zanurzył głowę pod wodę, zamykając oczy. Udawał, że wcale nie czuje piekących policzków.

*

- Jak to nie przyjdzie? - wyszeptała gorączkowo Gou do Makoto, który wzruszył ramionami z bezradną miną. Rin udawał, że ich nie słucha, a Rei i Nagisa jak zwykle przeprowadzali obok niego żwawą dyskusję - tym razem dotyczyła ona sposobu odżywiania Nagisy.

- Wiesz jaki on jest - odpowiedział Makoto równie cicho. Rin praktycznie wywrócił oczami, bo desperacko starali się zachowywać niepodejrzanie, cicho i zwyczajnie, ale byli beznadziejni. Gou pasowała do jego byłych (obecnych?) przyjaciół.

- Miałeś go przekonać - syknęła Gou, wbijając palec w pierś Makoto, który lekko się cofnął. - Teraz posypie się cały plan! - powiedziała, wyrzucając ręce w powietrze.

- To nie moja wina! - bronił się Makoto. - Nie dał się przekonać, nieważne, o czym wspomniałem. - Posłał jej znaczące spojrzenie, a Rin zaczął coraz bardziej się interesować rozmową. Oczywistym było, że dotyczyla ona Haru, ale o jaki plan im chodziło? Może mieli zamiar później iść na trening?

Rin zmarszczył brwi, ale wtedy z uliczki, na którą co jakiś czas zerkał, udając, że wcale nie podsłuchuje, wyłonił się Haru. Rin poczuł, jak szeroki uśmiech wykrzywia mu usta i uniósł dłoń w przywitaniu.

- Haruś! - krzyknął zadowolony z siebie Nagisa, patrząc pomiędzy Haruką i Rinem. - Przyszedłeś! 

Gou i Makoto odwrócili się w kierunku Haru, po czym zerknęli na siebie zdumieni.

- Haru? - spytał Makoto, marszcząc brwi. - Co ty tutaj robisz?

Haru uniósł brew.

- Wydawało mi się, że jestem zaproszony - powiedział sucho.

- Mogłeś iść ze mną - powiedział z wyrzutem Makoto.

Haru tylko wzruszył ramionami, a Rin odepchnął się od ściany, o którą się opierał i podszedł do niego. Zarzucił mu ramię na barki i pociągnął w stronę zbliżającego się pociągu. Haru posłał mu piorunujący wzrok, ale się nie odezwał ani nie zrzucił jego ramienia, więc Rin uznał to za sukces. Zerknął za siebie na wciąż stojących w miejscu przyjaciół, którzy dziwnie się uśmiechali i uniósł brew.

- Idziecie?

*

Haru mógł się tego spodziewać, bo tak wyglądało każde wyjście z jego drużyną, ale tego dnia pobijali rekordy. Każdy się przekrzykiwał i śmiał, jedna osoba coś mówiła kiedy reszta jej nie słuchała, ktoś opowiadał żarty i nikt się nie umiał dogadać - to było normalne.

Ściskanie wszędzie Haru i Rina, zostawianie ich samym sobie z tyłu i usilne angażowanie we wspólne rozmowy - to odbiegało od normalności. Rin czasami posyłał mu pytające spojrzenia, jak niedomyślający się niczego idiota. Haru czuł, jak irytacja cały czas w nim rośnie. Czemu dał się namówić. Mógłby teraz siedzieć w cichym, spokojnym domu, gdzie nikt go nie zmusza do analizowania swoich uczuć. 

Przymknął na chwilę oczy. Makoto szarpnął go za ramię w stronę restauracji, do której zmierzali, a Haru westchnął wewnętrznie.

Oczywiście kiedy weszli do restauracji, to Haru i Rin zostali umieszczeni obok siebie niemalże błyskawicznie, z Gou u boku Rina i pozostałą trójką naprzeciw. Haru zrezygnowany usiadł obok Rina, czując bijące od niego ciepło. Ich ramiona i uda co jakiś czas się dotykały, a Haru, wbrew sobie, czuł, jak jest przyciągany do tego ciepła.

Posłał złe spojrzenie trójce spiskowców naprzeciw. Makoto odwrócił wzrok, Nagisa uśmiechnął się szeroko, a Rei próbował dyskretnie unieść dwa kciuki (co oczywiście skończyło się pytającym spojrzeniem Rina i zagadującą go Gou).

- Jest tu makrela, prawda? - wyszeptał teatralnie Rin do Haruki ponad zgiełkiem kłócącej się Gou z Nagisą i krzykami Makoto i Reia, którzy próbowali ich uspokoić. 

Haru na niego spojrzał.

- Myślisz, że dlaczego zdecydowałem przyjść? - powiedział, kręcąc głową, a Rin uśmiechnął się szeroko. 

- Myślę, że to mój urok osobisty cię skłonił - odpowiedział z udawaną pewnością siebie, a Haru powstrzymał się od wywrócenia oczami. (Nikt nie musi wiedzieć, że jednocześnie cisnął mu się uśmiech na usta).

- A może to była twoja skromność - rzekł sucho, po czym odsunął się lekko, zauważywszy, że pochylili się do siebie z Rinem. Starannie unikał spoglądania na resztę przyjaciół, słysząc, że ich kłótnie nieco ucichły. Otworzył menu i zaczął się przyglądać z wielkim zainteresowaniem karcie dań.

- Po co w to patrzysz jak i tak zamówisz dokładnie to samo co jesz w domu - wtrącił się znudzony Rin, a Haru spojrzał na niego spod byka, zamykając kartę. Rin do niego mrugnął, a Haru odwrócił wzrok.

Reszta spotkania minęła dosyć spokojnie. Podczas ich wyjść Haru zwykle siedział cicho i nikomu to nie przeszkadzało - nie był duszą towarzystwa. Tym razem jednak każdy starał się choć trochę go wciągnąć w dyskusję. Rin, tak jak zawsze, zdawał się nie pamiętać, jaki jest Haru i gdzie są jego granice.

Haru nie wiedział, jakim cudem znalazł się pośrodku ożywionej dyskusji o naleśnikach. Nagisa energicznie wymachiwał ramionami opisując swoje ulubione naleśniki, Rei omawiał ilość kalorii, Makoto i Rin dyskutowali o wadach takiego jedzenia w pływackim życiu, a Haru z Gou wymieniali się przepisami. Haru tylko czekał, aż obsługa ich wyrzuci z lokalu przez powodowany harmider. 

W pewnym momencie Rin zaczął coś gorączkowo opisywać i Haru poczuł, jak jest przyciągany do tego widoku. Policzki Rina były zaczerwienione, oczy roześmiane i świecące, a Haru poczuł, jak jego serce się ściska, bo to był Rin. Jego Rin, z jasnym uśmiechem, nadmierną ekscytacją i irytującym głosem, który nie znał pojęcia przestrzeni osobistej. Haru mógłby patrzeć na Rina godzinami. Był jak osoba z innego świata, syrena, która swą pieśnią go wzywała i Haru, mimo usilnych starań, nie umiał się powstrzymać. Zawsze był przyciągany i przegrywał, roztrzaskując się brutalnie o skały.

Westchnął cicho, podnosząc się z miejsca w kierunku toalet, a Makoto złapał go w czasie drogi za ramię. Wyglądał na zmartwionego. Haru spojrzał na bok, a Makoto westchnął i go puścił. Haru czuł jego wzrok na swoich plecach dopóki nie zniknął z radaru Makoto.

Cisza i spokój łazienki to było jedyne, czego teraz potrzebował. Stanął przed kranem i odkręcił wodę, ochlapując nią twarz i powoli relaksując się. Jego reakcje i emocje go zaskakiwały i Haru doskonale wiedział, że tak będzie. Rin zawsze był źródłem zamętu w jego życiu.

Ale dodaje też trochę różnorodności, podpowiedział uprzejmy głosik w jego głowie. Haru kazał mu się zamknąć.

Drzwi do toalety się otworzyły, a Haru uniósł wzrok i zobaczył Rina w odbiciu lustra.

- Wszystko w porządku? - spytał Rin, trąc kark, a Haru zakręcił wodę i podszedł do papierowych ręczników, czując skapującą wodę na plecy. Pomogła ona mu się ustabilizować, znaleźć punkt uziemienia. 

- Tak - odpowiedział krótko Haru, osuszając twarz. Rin podszedł bliżej a Haru ścisnął trzymane w dłoni ręczniki.

- Cały dzień jesteś dziwny - kontynuował Rin, po czym uniósł brew. - Znaczy, dziwniejszy niż zwykle.

Haru posłał mu zirytowane spojrzenie.

- Odpuść - powiedział, wyrzucając ręczniki do kosza i ruszył w kierunku wyjścia. Rin stanął mu na drodze i oparł dłonie na biodrach.

- Najpierw mi powiesz co ci jest - powiedział stanowczo, po czym jego postawa nieco sflaczała. - Jesteśmy przyjaciółmi... Prawda?

Haru przełknął stojącą mu w gardle gulę i skinął głową, patrząc na bok. Rin położył mu dłoń na ramieniu i Haru wbił w nią wzrok.

- Martwię się - kontynuował Rin. Nadal czekało go dużo pracy, ale zdecydowanie zmieniał się na lepsze i Haru nie wiedział przez zamęt w głowie co o tym sądzić.

- Niepotrzebnie - powiedział Haru, odchodząc na bok, a dłoń Rina posłusznie się zsunęła. Haru zatęsknił z jej ciepłem. 

Taka była różnica między jego przyjaźnią z Rinem a Makoto. Makoto posłusznie słuchał Haru, praktycznie czytając mu w głowie i myśląc, że robi najlepiej. Pozwalał Haru zamykać się w sobie i płynąć z falą i był tylko stałą obecnością z boku, praktycznie nigdy nie ingerującą, ale utrzymującą go na powierzchni.

Rin lubił stawać mu na przeciwko. Rzadko go słuchał, cały czas podsycał jego emocje. Nie umiał znaleźć z Haru wspólnego języka oprócz pływania i połowę wspólnego czasu spędzali na kłótniach. Ich znajomość była oparta na napięciu, gniewie i wyzwaniu. Dopiero niedawno zaczęło się przekształcać w coś innego, stalszego. Makoto często musiał utrzymywać Haru na powierzchni przez siłę, jaką był Rin. Czasem mu się nie udawało i Haru tonął.

I to najbardziej przerażało Haru. Jego przyjaźnie można było opisać jednym słowem, cały czas były pewne i stałe. A Rin był jak woda.

- Wracajmy - powiedział delikatnie Haru, unikając wzroku Rina. Matsuoka przez chwilę wyglądał, jakby się nad czymś zastanawiał, po czym skinął krótko głową i się odwrócił. Haru podążył za nim cicho.

*

Kiedy wrócili, jedzenie już na nich czekało, a towarzystwo jakby zdawało się nie zauważać napięcia między Haru i Rinem. Haruka do końca posiłku był cichy, a zmartwiony wzrok Makoto często do niego powracał. Rin się odzywał, ale Haru czuł w jego tonie sztuczne emocje i dziwne opanowanie, niepodobne do Rina.

W końcu zaczęli się zbierać i Haru podziękował za to wszelkim bóstwom. Gdy wyszli z restauracji, Gou stanęła obok Rina po czym obróciła się w jego kierunku z przepraszającą miną.

- Musimy jeszcze iść do sklepu po sprzęt - powiedziała zakłopotana, a Rin machnął ręką. 

- Nie musisz mnie niańczyć. - Wywrócił oczami. - Dam radę wrócić sam do domu.

- Możecie iść razem z Haruką na pociąg - wtrącił Rei. - Damy sobie w czwórkę radę.

Haru poczuł silną potrzebę by zaprotestować; by powiedzieć im, błagać ich, by przestali. Ale siedział cicho.

- Okej - odpowiedział spokojnie Rin. 

Haru skinął do wszystkich głową - chociaż nawet na to nie zasługiwali za swoje knucia - i zaczął iść w kierunku przystanku. 

Rin pomachał do drużyny z Iwatobi. 

- Do zobaczenia, myślę?

- Będziemy tęsknić, Rinuś! - wykrzyknął Nagisa, a Rin uśmiechnął się nieśmiało, po czym ruszył za Haruką.

- Mówiłem, że to zły pomysł - powiedział cicho Makoto, a Gou burknęła. Nagisa go uderzył w ramię.

- Żadna operacja nie jest idealna - wymamrotał. - Nawet nasze ZMR.

- Mieliśmy chyba nie używać tej nazwy? - spytał Rei.

- Brzmi o wiele lepiej jako skrót niż operacja: Relfin czy Mięso z Ananasem - powiedział Nagisa, wywracając oczami. - A skrótów trzeba używać na polu bitwy, nie pamiętasz?

- Kiedy to się stało polem bitwy? - spytała praktycznie samą siebie Gou, a Nagisa spojrzał na nią poważnie.

- Odkąd zaangażowani są w to Haruś i Rinuś - odrzekł grobowym tonem, a każdy pokiwał głową, zgadzając się z nim po namyśle.

*

- Masz zamiar mi dawać ciche dni? - spytał zirytowany Rin w połowie drogi na przystanek.

- Nie - powiedział spokojnie Haru. Rin spojrzał na niego wyczekująco.

- Więc?

Haru westchnął.

- Co “więc”? - spytał zrezygnowany.

- Powiesz mi co cię gryzie? - zapytał wyczekująco Rin, a Haru spojrzał na niego kątem oka.

- Zły dzień - powiedział po prostu.

Rin fuknął.

- Wiem, jak wyglądają twoje złe dni i na pewno nie o to chodzi. No, mów.

Haru zdusił wszelkie emocje jakie to oświadczenie mogło wywołać i zakrył je rozdrażnieniem.

- Odczepisz się w końcu? Jesteś irytujący.

Rin wepchnął ręce do kieszeni i kopnął kamyk.

- Dobra, Jezu - prychnął. 

Przez chwilę szli w ciszy.

- Przepraszam - powiedział nagle Rin, a Haru się zatrzymał i spojrzał na niego zdumiony. - Nie powinienem naciskać. To twoja sprawa.

- Ja też przepraszam - rzekł cicho Haru po chwili. - Rozumiem. Po prostu… Nie chcę o tym rozmawiać. - Ruszył ponownie, a Rin po kilku sekundach go dogonił.

- Spójrz na nas - parsknął. - Omawiamy nasze problemy jak dorośli. 

- Jak dobrze, że nie rzucasz się na mnie tym razem - odpowiedział sucho Haru, spoglądając na Rina kątem oka, a ten wyszczerzył się.

- Obędzie się bez łzawych wyznań - powiedział, wywracając oczami, ale Haru widział miękki uśmiech na jego twarzy. Nanase odwrócił głowę i ukrył swój.

*

Sekret czytania Haru leżał w małych gestach. Haru był bardzo zamkniętą w sobie osobą i trudną do odczytania - Rin podejrzewał, że miało to coś wspólnego z rodziną. Nawet kiedy byli młodsi to Haru mieszkał z babcią, a jego rodzice byli zawsze nieobecni. Rina to interesowało, ale nigdy się nie wtrącał - są granice, o których nawet on wiedział.

Haru zawsze go w pewien sposób irytował swoją oziębłością i oddaleniem. Rin chciał, by Haru reagował tak jak on na niego. Myśl, że Haruce w żadnym stopniu na nim nie zależy go przygnębiała.

Ale niedawno nauczył się, że Haru jest łatwy do oczytania, jeśli się tylko wie, gdzie szukać. Spięte ramiona, świecące oczy, ledwo zauważalny, miękki uśmiech, zaciśnięte pięści, zrelaksowana postawa - Haru praktycznie cały swój nastrój i emocje przekazywał językiem ciała i Rina to fascynowało. Potrafił patrzeć wieczność na niezdającego sobie z tego sprawy Haru. Wypatrywanie tych drobnostek było dla Rina jak nowy język i kompletnie się poświęcił jego nauce.

Rin zdawał sobie sprawę, jak bardzo jest beznadziejnym przypadkiem.

Całą podróż w pociągu Haru spędził na bezmyślnym szkicowaniu w ciszy, a Rin często na niego spoglądał. Wbrew pozorom ta cisza mu nie przeszkadzała - była oznaką dojrzałości ich relacji, kiedy zwyczajnie cieszyli się ze swojej obecności bez potrzeby gadania o bzdurach. Haru był rozluźniony, ale jego oczy były gdzieś daleko, kiedy bezmyślnie przesuwał ołówkiem po kartce. To tak bardzo martwiło Rina. Haru często był nieobecny i w swoim świecie, ale wyglądało to inaczej niż teraz. Rin podejrzewał, że Haru ma jakiś problem i desperacko chciał mu pomóc, ale Haru stanowczo go odpychał.

Rin westchnął i oparł głowę o chłodną szybę, wsłuchując się w cichy dźwięk jadącego pociągu, przytłumione rozmowy innych osób oraz subtelny odgłos ołówka Haru. Haru zawsze go ciekawił - o czym myśli, co rysuje, co nim kieruje, czemu nie traktuje pływania poważnie.

Haru uniósł wzrok znad szkicownika na Rina, po czym szybko zamknął zeszyt i spojrzał przez okno. Rin zmarszczył brwi, ale Haru często był skryty ze swoim rysowaniem w szkicowniku (co było dziwne, bo Haru zwykle traktował swój talent zwyczajnie i nie poświęcał mu więcej myśli i każdy, kto chciał, widział, co tworzył), więc odpuścił.

- Reszta dziwnie się dzisiaj zachowywała - zagaił, a Haru spojrzał na niego kątem oka. Rin uniósł brew. - Zmówiliście się czy coś?

- Miałeś odpuścić - burknął Haru, a Rin machnął ręką.

- Jasne, przepraszam. - Zmarszczył brwi. - Nie pokłóciliście się, prawda? Nawet z nimi nie chciałeś iść wcześniej.

Haru zaczął bezmyślnie skubać ołówek.

- Nie - zapewnił go cicho. - Po prostu… Nie zgadzamy się w pewnej sprawie.

- Wydawaliście mi się drużyną z marzeń - powiedział zmartwiony Rin. - Wiesz, tęcze i motylki, zero zmartwień, sam cukier.

Haru prychnął rozbawiony, ale nie skomentował tego.

- Mają inne… poglądy na pewną sprawę niż ja - powiedział wymijająco.

Rin wzruszył ramionami.

- Nie przejmuj się, Mikoshiba wrzeszczy na mnie co najmniej dwa razy dziennie. - Wyszczerzył się, a Haru wywrócił oczami. - Częściej, jeśli razem ćwiczymy.

- Tak bardzo go irytujemy?

Rin wydawał się rozbawiony.

- Nawet jeżeli zniszczylibyście połowę basenu to pewnie by się tylko trochę pozłościł. Za bardzo durzy się w mojej siostrze.

Haru spojrzał na niego zainteresowany.

- Kou podoba się Mikoshibie?

Rin zamrugał zdumiony.

- Jesteś ślepy? - spytał, a jego oczy błyszczały, rozbawione. Haru przez to nawet nie był zirytowany. - Gapi się na nią bez przerwy, bełkocze bez sensu i jest gotów zrobić wszystko, jeśli tylko Gou zatrzepocze rzęsami. Przyjemnie się na to patrzy.

Haru wydawał się zainteresowany.

- To są objawy gdy jesteś zakochany? - Uniósł brew, a Rin oparł się wygodniej o siedzenie, siedząc bokiem, by widzieć Haru.

- Chyba tak? - powiedział nieco niepewnie. Haru tylko założył ręce na piersi.

- Podobno jesteś ekspertem. - Rin prychnął, ale jego policzki były nieco zaczerwienione.

- Tak mówią w książkach - burknął, a Haru wydał z siebie dźwięk podobny do zduszonego śmiechu. Rin zmarszczył czoło jeszcze bardziej, wydymając wargę.

- Bardzo śmieszne. - Wywrócił oczami, ale nie mógł udawać przed samym sobą, że krótki śmiech nie roztopił mu połowy organów. Dźgnął Harukę palcem w ramię.

- A co z tobą? Założę się, że dziewczyny szaleją za tobą. - Zamrugał gwałtownie oczami, obejmując własną twarz dłońmi. - Nanase-kun jest taki chłodny i nieprzystępny, aaach, a jego oczy są takie niebieskie - powiedział wysokim, piszczącym głosem, a Haru spojrzał na niego z niesmakiem i uderzył go w dłonie.

- Bardzo zabawne - burknął, odwracając głowę. Po co w ogóle zaczynał temat. I czemu on w ogóle lubił tego kretyna.

- Haruuu, nie obrażaj się - jęknął Rin, praktycznie śmiejąc mu się w twarz, a Haru posłał mu piorunujące spojrzenie.

- Następnym razem jak skopię ci dupę to nie będziesz się szczerzyć jak idiota - mruknął Haru, a Rin uniósł brew.

- Czy to wyzwanie, Nanase?

Pociąg zaczął zwalniać na stację Haruki, więc włożył on szkicownik do torby i założył ją na ramię. W środku oprócz zeszytu był też ręcznik i okulary, bo Haruka miał głęboką nadzieję, że po zjedzeniu obiadu pójdą na basen. Starannie ukrywał swój zawód brakiem takiego rozwoju wydarzeń. Wstał z miejsca i złapał za rurkę, po czym spojrzał przez ramię na Rina.

- Zobaczysz - powiedział. Pociąg się zatrzymał i drzwi otwarły, więc Haru uniósł dłoń i pomachał Rinowi, po czym zaczął wychodzić.

- Czekaj. - Rin go złapał za ramię, a Haruka się zatrzymał w drzwiach i spojrzał na niego, przekrzywiając głowę. Rin uśmiechnął się, pewny siebie. Ten uśmiech wcale nie robił nic dziwnego z wnętrznościami Haruki. Wcale.

- Mam nadzieję, że poradzicie sobie w drużynie - powiedział miękko, a Haru poczuł, jak rozgrzewa go od środka. - Inaczej nie masz ze mną szans - mrugnął do Haruki. Drzwi ostrzegająco zapiszczały, więc Haru szybko wyszedł na przystanek, sarkastycznie salutując Rinowi.

- Marzenie ściętej głowy - powiedział, zanim drzwi zamknęły mu się przed nosem. Ostatnie, co zobaczył zanim pociąg zaczął dalej jechać, to uśmiech Rina.

Nikt nie musiał wiedzieć, że praktycznie całą podróż do domu spędził na uśmiechaniu się głupio do samego siebie. Ani na wspominaniu ciepła dłoni Rina na swoim ramieniu. Ani na pławieniu się w samym wspomnieniu obecności Rina, szczęśliwego i rozluźnionego.

A z pewnością nikt nie musiał wiedzieć, że gdy w końcu wrócił do domu, to kilka godzin spędził pisząc z Rinem. Nikt nie musi wiedzieć, że nawet sobie wmawiał, iż to nic nie znaczy, jednocześnie przykrywając kołdrą ciepłe policzki.

*
Bez bety, na yolo. Przepraszam za wszelkie godne pożałowania błędy XD

1 komentarz:

  1. AAAAAAAAAAAAAAAAAA AAAAAAAAAAAAAAAAAA AAAAAAAAAAAAAAAAAA AAAAAAAAAAAAAAAAAA AAAAAAAAAAAAAAAAAA.
    Zakochany Haru jest taki uroczy, ja---
    Umieram---
    Moje bubusieeee~
    Rin jest taki aaaa, uroczy, nie mogę. A Haru jeszcze bardziej, djdjjeis.
    Cieszę się, że nie rozwijasz tego za szybko, bo w niektórych ff szast-prast! i w jednym rozdziale wszyscy sobie uświadamiają swoje uczucia, wyznają sobie miłość i jest happy end XD To największy błąd jaki można zrobić.
    A Ty rozwijasz wszystko powoli, jestem niezmiernie zadowolona z tego powodu.
    Oczekuję na dalsze losy RinHaru :/// Byle szybko!!!!!!!
    Dziekuje za nowy rozdział, jest super~ 10/10, kc.

    OdpowiedzUsuń