cursor by thetremblingofmyhand

niedziela, 18 września 2016

Operacja: Relfin | 3 [RinHaru]

Haru starał się unikać swojej drużyny na treningu, co w sumie nie było takie trudne. Spotkania na basenie zazwyczaj polegały na tym, że wskakiwał do wody, Gou mówiła mu co ma poprawić, a on ignorował cały świat, rozkoszując się uczuciem cieczy na ciele. I tak zazwyczaj był małomówny, teraz jednak perspektywa przebywania ze swoją opętaną drużyną była o wiele gorsza. Wszędzie się czujnie rozglądał, nawet w szatni, która była oficjalnie strefą zero (co zostało ustalone po bardzo niefortunnym zdarzeniu, w które wchodził szampon, Rei, Nagisa i gumka od okularów). Na szczęście cały proces przebrania się przebiegł pomyślnie i kiedy Haruka zamierzał w stronę tak długo wyczekiwanego basenu, jego czujność zmalała.

To był błąd.

- Haruuuś! – usłyszał radosny wrzask i poczuł gwałtowne uderzenie w ciało, gdy Nagisa rzucił się na niego z impetem. Atakujący zawisł na rękach owiniętych wokół szyi Haruki, dusząc go przy tym. 

- Nagisa! - krzyknął spanikowany Makoto, nadbiegając. - Zostaw go, robi się siny!

Nagisa odsunął się z wydętą wargą.

- Nie przesadzaj, Makoś – zajęczał. - Harusiowi nic się nie stało, prawda? - Posłał słoneczny uśmiech w kierunku Haruki, który próbował powstrzymać kaszel. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, nadpobudliwy chłopak złapał go za rękę i parę razy szarpnął w dół, robiąc smutną minę.

- Haruś, nie wierzę, że odrzuciłeś naszą pomoc – burknął, a Haru zauważył, że zbliżają się w ich kierunku Rei i Gou. Widząc zapał w oczach dziewczyny, Haru zrobił jedyne, co wydawało się logiczne – wyszarpnął się Nagisie i zanim ktokolwiek zdążył go powstrzymać, był już w wodzie.

Ignorując nawoływania i rozpaczliwe jęki, z umiejętnością godną pozazdroszczenia, Haruka spokojnie przecinał taflę wody. Chłodna woda wyciszyła nawoływania i Haru pozwolił, by jego ciało się rozluźniło. Szum wody w uszach, desperackie nabieranie powietrza, ból w łydkach, gdy wykorzystywał swoje ciało do granic możliwości – to była jego idea najlepiej spędzonego czasu. Po przepłynięciu kilku basenów jego ciało zaczęło protestować. Dotknął ręką ściany i wynurzył się z wody, nabierając gwałtownie powietrza. Ściągnął z głowy czepek wraz z okularami.

- Nieźle – powiedział przytłumiony głos nad nim, a Haru potrząsnął głową, odtykając uszy. Uniósł wzrok i zobaczył Rina klęczącego w samych spodniach i klapkach. Na jego ustach błądził uśmiech.

Och, pomyślał Haru. 

- Chociaż jestem pewien, że z łatwością bym cię pokonał - dodał Rin tym swoim zarozumiałym tonem. Haru uniósł brew.

- W tych klapkach? - Spojrzał dobitnie na japonki Rina, a ten zmarszczył brwi.

- Prześcignąłbym cię nawet w klapkach - oznajmił, wydymając usta, chociaż jego oczy błyszczały. 

- To na co czekasz?

Rin wstał, szczerząc się i zaczął rozwiązywać spodnie nad Haruką - nie żeby mu to przeszkadzało. 

Poza tym, Rin ma pod spodem strój, przypomniał sobie Haru, zawieszając wzrok na kafelkach, dopóki nie rozległ się przeraźliwy dźwięk gwizdka. Haru się skrzywił i spojrzał w stronę Gou, która stała obok kapitana Samezuki. Wokół nich zaczął się gromadzić wianuszek pływaków, a Haru się nawet nie przejął tym, że do tej pory nie zauważył obecności drugiej szkoły.

- Później się będziecie ścigać, chłopcy - powiedziała Gou, patrząc na nich z grymasem. - Haruka, wyjdź z wody.

Haru westchnął, z ociąganiem wynurzając się z basenu. Nonsens, pomyślał, wywracając oczami. Rin mu podał rękę, a Haru ją niechętnie chwycił, by wypuścić zaraz po wyjściu z wody. Dłonie Rina były suche i ciepłe, nieco szorstkie i Haru się przyłapał na myśleniu, jakby te dłonie się wpasowały w jego. Ta myśl wcale nie poprawiła jego nastroju.

Gdy podeszli do kółeczka, kapitan Samezuki założył ramiona na piersi.

- Zbliża się koniec lata i jest to prawdopodobnie ostatnia okazja na wspólny trening w tym sezonie - oznajmił, a Haru zauważył w tle, jak Nagisa rozpaczliwie wiesza się na Nitorim. Kapitan posłał słoneczny uśmiech w kierunku Gou. - Wykorzystajcie dobrze ten czas. 

Wokół rozległy się burknięcia paru uczniów Samezumki, którzy woleli swój zamknięty basen. Treningi z Iwatobi nie były czymś specjalnym, ale Haru lubił ich spotkania, bo oznaczało to więcej wspólnego pływania z Rinem. Podejrzliwie spojrzał się na Gou, która tylko do niego pomachała i wskazała na tablicę z rozpisem ćwiczeń, trzymając gwizdek w ustach.

- To co - powiedział Rin, przeciągając się - ścigamy się?

Haru lubił udawać, że ma w tej kwestii jakikolwiek wybór.

*

Nagisa zebrał ich wszystkich w ciasnej komórce na sprzęt do pływania, uważnie się rozglądając.

- Nie powinniście opuszczać treningów - powiedziała Gou ze zmarszczonymi brwiami, wciskając się między półki z deskami do pływania.

- Czy musimy się zbierać w tak małym pomieszczeniu? - jęknął Makoto, kurcząc się, żeby nie zawadzać szerokimi ramionami o szafki.

- Cicho - uciszył ich Nagisa, wyglądając przez okienko na ćwiczących pływaków. - Oni są beznadziejni - powiedział, wskazując na dryfującego w wodzie Haru i kucającego na kafelkach przed nim Rina. Rin coś mu opowiadał, wymachując rękoma, a Haru kiwał głową, patrząc na niego nieprzerwanie.

Gou przepchała się obok niego, ignorując jęki Reia, który narzekał na brud i ciasnotę w pomieszczeniu. Spojrzała nad ramieniem Nagisy i westchnęła cicho.

- Nie możemy nic zdziałać, kiedy Haru nie chce - powiedziała, krzywiąc się. Mieli przecież takie dobre intencje i rozplanowany w zeszycie plan. Nie mogła uwierzyć, że Haruka odrzucił ich pomoc.

- Może spróbujemy z Rinem? - zaproponował Rei entuzjastycznie, przyglądając się z małego okienka dwójce nieszczęśników. Bardzo ładnie wyglądają, estetycznie, stwierdził. Byli podobnej budowy i wzrostu, a ich różne kolory włosów idealnie się dopasowywały. Rei od razu wiedział, że ten plan ma sens. - Na początku planu ustaliliśmy, że Gou rozezna się w uczuciach brata.

Gou odeszła od nich dalej, co i tak nie było zbyt daleko w ciasnej komórce, stukając palcem po brodzie.

- Mogę wybadać teren - powiedziała, wzruszając ramionami. - Ale jesteśmy pewni ich uczuć do siebie, prawda? - Każdy pokiwał głową. Westchnęła, krzyżując ramiona na piersi. 

- Może wyjdziemy gdzieś wszyscy razem? - Makoto poderwał się, olśniony, co skończyło się tylko uderzeniem głową w półkę i żałosnym jękiem. Nagisa i Rei odwrócili się w jego kierunku od okna, z którego oglądali jak Rin i Haru przygotowują się do wyścigu. Rei skrzywił się ze współczuciem, ale Nagisy, który już wszedł w swój stan planowania, to nie obeszło.

- To genialny pomysł, Makoś! - powiedział podekscytowany i Gou pomyślała, że gdyby nie byli ściśnięci w małej komórce to zacząłby skakać po pomieszczeniu. - Możemy ich zmusić, żeby siedzieli obok siebie! Albo żeby wylali coś na siebie i będą musieli--

- Spokojnie, nie rozpędzaj się tak! - powiedziała szybko Gou.

- Wciąż uważam, że Kou powinna porozmawiać z Rinem - wtrącił się Makoto, a Rei pokiwał głową.

- To ważne, żeby wiedzieć, co Rin uważa za atrakcyjne - powiedział, poprawiając okulary. - W ten sposób możemy złączyć Harukę i Rina w najlepszy sposób i porównać ich preferencje, i ustalić tok, który--

- Nie będę rozmawiała o randkowaniu z moim bratem - przerwała mu Gou.

- Mnie siostry cały czas wykorzystują do tego - mruknął Nagisa, nieco skwaszony, ale również nieco szczęśliwy, bo jako jedyny w tym gronie miał doświadczenie w swataniu. 

Gou uniosła brew.

- Zapominasz, że przez cztery lata widziałam go raz w roku, a kiedy wrócił, był… - Skrzywiła się.

- Inny - podsunął Makoto, chociaż każdy miał na myśli inne słowo.

Nagisa wzruszył ramionami i klasnął.

- Zrobisz co będziesz umiała, Gou! - powiedział, ignorując mamrotanie dziewczyny o jej imię. - A teraz wracajmy, bo ludzie nas zaczną szukać.

Gou jęknęła, otwierając pospiesznie drzwi.

- Jesteśmy okropnymi gospodarzami - rzekła, wychodząc szybko z komórki i marszcząc oczy przez nagłą jasność. - Idźcie szybko na trening - pospieszyła ich i nie patrząc za siebie, truchtem podbiegła do kapitana Samezuki.

Trójka chłopców spojrzała na siebie i wzruszyli ramionami, wychodząc pojedynczo z miejsca swojej narady.

*

Haru nie dbał o wyniki i czas - to był fakt tak samo oczywisty i znany jak to, że niebo jest niebieskie, a słońce pojawia się na wschodzie i znika na zachodzie. Odkąd zaczął pływać - a było to tak dawno temu, że Haruka wciąż pamiętał uśmiech swojej babci - to była jego reguła. Liczyła się tylko woda i wolność w niej, ukojenie od codzienności i problemów i sposób na oderwanie się od świata. Może i był dobry w tym co robił, i może jego rodzice dzwonili, gdy zdobył kolejny medal, ale to nie miało dla niego żadnego znaczenia.

A potem w jego życiu zjawił się Rin.

Ze swoim uśmiechem, entuzjazmem, wysokim głosem, irytującą namolnością i ciągłym wyzywaniem Haruki, przez co ten coraz częściej przyłapywał się na przyspieszaniu podczas treningu oraz na odczuwaniu ognia konkurencji w żyłach. Rin wywrócił jego życie jak tornado, ale tak jak szybko i gwałtowanie jego obecność przybyła, tak szybko odeszła i nim Haru się zorientował, został sam ze swoi ogniem w żyłach, szybszym oddechem i brakiem przytłaczającej siły za sobą na torze w basenie.

A potem Rin porzucił pływanie przez niego, bo Haruka go zranił, bo dał się ponieść chęci zwycięstwa, bo porzucił swoje zasady i nic nie było takie same. 

Jak na idiotę przystało, Haru raz za razem daje się porywać niezdrowej ambicji Rina i nie uczy się na błędach. Nawet jeśli udaje, że nie chce ścigać się z Rinem, ciągle czuję ogień i chęć na więcej. Chce pływać szybciej, mocniej, wykorzystać mięśnie do granic możliwości. Spokój wody wokół niego jest zaburzony, ale to nic złego, dopóki wciąż go otacza. Choć nie jest cicha i łagodna, to wciąż zabiera jego troski i sprawia, że czuję się wolny, gdy ledwo łapiąc powietrze, przecina taflę ile sił w ramionach.

Gwałtownie zderzając dłoń ze ścianą, wynurzył głowę, czując żar w płucach od braku tlenu. Zaczął łapać szybko powietrze, ściągając czepek i okulary, a jego powyścigowy stan przerwał triumfalny krzyk i plask wody od zderzenia z pięścią.

- Jak się czujesz z przegraną, Nanase? - spytał nieznośnie zadowolony z siebie Rin, a Haru spojrzał na Nitoriego ze stoperem, który pokiwał głową z wielkim uśmiechem. Haru westchnął i zanurzył się w wodzie do nosa, próbując uspokoić kołatające serce i szybko pulsującą krew. Zanim którykolwiek zdążył coś powiedzieć, stanęła nad nimi Gou, marszcząc brwi.

- To ma być trening - powiedziała swoim groźnym, menadżerskim głosem. - Z tego co wiem, to macie ćwiczyć, a nie zarzynać się do nieprzytomności swoją niezdrową rywalizacją.

Haru, wciąż pamiętając ich wcześniejszą rozmowę, zanurzył się głębiej, czując ścisk w żołądku na myśl, że Gou coś piśnie przed bratem czy zacznie z nim rozmawiać o Haru. Haruka już stracił parę razy Rina i nie miał zamiaru robić tego kolejny raz przez swoje… uczucia.

Rin wywrócił oczami.

- Tylko ćwiczymy - powiedział niewinnym głosem. - Mikoshiba jeszcze nie wrzeszczał, prawda?

Cała trójka spojrzała w kierunku rudowłosego kapitana, który ciskał pioruny wzrokiem w kierunku Rina, ale zaciskał usta i nic nie mówił, wyraźnie zrezygnowany po tylu miesiącach. Każdy w Samezuce i Iwatobi wiedział, że Nanase i Matsuoka mają swoje dziwne zwyczaje i nie warto się w to wtrącać, bo to i tak nic nie da. Nikt ich nie dogoni.

- Doskonale znasz zdanie Seijuro - fuknęła Gou, uderzając palcem w swój grafik przypięty do plastikowej podkładki. - Haruka, idź po ciężarki i przepłyń cztery baseny, dobrze? Musimy popracować nad twoimi ramionami.

Haru posłał jej krzywe spojrzenie, żeby doskonale wiedziała, jak bardzo podoba mu się idea pływania z dodatkami, ale już dawno nauczył się, że z Gou Matsuoką nie ma co się kłócić, bo i tak się przegra. Dla zasady spojrzał jej w oczy, ale ona twardo i nieugięcie na niego patrzyła, aż w końcu westchnął (powodując bąbelki w wodzie) i zaczął się wynurzać. Usłyszał parsknięcie Rina, ale nawet nie kłopotał się, by na niego spojrzeć.

- Będziesz miał kilka minut po treningu? - spytała Gou brata, a Haru zamarł w miejscu. Słyszał bicie swojego serca w uszach. 

- Coś się stało w domu? - zapytał Rin skonfundowany, a Haru wyobraził sobie, jak marszczy brwi.

- Nie, nie - powiedziała pospiesznie Gou. - Nie mogę już porozmawiać z moim braciszkiem bez powodu?

Nawet z odległości paru kroków Haru mógł poczuć emitujące z Rina poczucie winy przez to, jak traktował siostrę po powrocie z Australii. 

Haru zaczął powoli iść w kierunku komórki, chcąc usłyszeć dalszą część konwersacji i wciąż udawać, że zachowuje się jak normalny człowiek. 

- Jasne - odpowiedział ciepło, czego Rin jeszcze sprzed dwóch miesięcy by nie zrobił. - Pogadam tylko z Mikoshibą, okej?

- Świetnie - powiedziała rozpromieniona Gou, a Haru zaczął w końcu iść szybciej, żeby nie ściągnąć na siebie podejrzeń po rozmowie rodzeństwa. Koniec dialogu słyszał niewyraźnie przez szum, krzyki, dźwięki gwizdka i chlapanie wody. Gdzieś w tle słychać było perlisty śmiech Nagisy i wrzaski Reia. Jego obawy zmniejszyły się odrobinę, ale powód rozmowy nadal był nieznany. Haru pokręcił głową, karcąc się w myślach. Nie wszystko się kręciło wokół niego. Pewnie Gou nadrabiała stracone lata i okres, kiedy Rin był dupkiem w stosunku do każdego, nawet własnej siostry. Wypędzając ostatnie głupie myśli, w końcu dotarł do komórki. Może powrót do wody mu pomoże.

*

Reszta treningu minęła spokojnie, o ile tak można nazwać pływacki trening kilkunastu siedemnastoletnich chłopców. Gou stała przy płocie razem z kapitanem, patrząc na zbierających się pływaków.

- Za niedługo zacznie się jesień - zagaił Mikoshiba. - Co planujecie?

Gou westchnęła, stukając paznokciami w swoją podkładkę.

- Szczerze to nie mam pojęcia - stwierdziła, po czym wrzasnęła w kierunku biegnącego Nagisy za spanikowanym Reiem: - Nagisa, wracaj się przebrać albo będziesz pływał kolejne piętnaście basenów!

Nagisa jęknął coś o niesprawiedliwości i braku poczucia humoru z dużą ilością wrzuconych “ale Gou!”, jednak na szczęście zawrócił na pięcie, wydymając wargę. Rei posłał jej wdzięczny uśmiech.
Gou odwróciła się z powrotem w kierunku kapitana.

- Może wynajmiemy gdzieś basen - powiedziała, nerwowo skubiąc skórę wnętrza policzka.

- Chciałbym jakoś pomóc, ale nie wiem, czy szkoła zgodzi się na tyle wizyt - powiedział Mikoshiba, wpatrując się w Gou z mieszaniną zachwytu i zmartwienia. Jasne, Iwatobi było ich konkurencją, ale przez te parę miesięcy chłopcy z obu drużyn zdążyli się w pewien sposób zakolegować - plus, Mikoshiba nigdy nie chciał, żeby Gou się martwiła.

Gou machnęła dłonią.

- Nie przejmuj się, to nasze zmartwienie - rzekła. - O, przypomniało mi się, miałbyś coś przeciwko gdybym porozmawiała z Rinem kilka minut?

Mikoshiba spojrzał na zegarek i chociaż nie lubił odmawiać czegokolwiek rudowłosej piękności, to skrzywił się.

- Jest późno - zaczął przepraszającym tonem. - Musimy jak najszybciej być w dormitoriach.
Gou się nie przejęła.

- Jest piątek - stwierdziła. - Macie pozwolenie na odwiedzanie rodziny na noc na weekendy, prawda?

Mikoshiba pokiwał głową.

- Możemy stąd wrócić do naszego domu - oznajmiła, a serce zalało jej ciepło na myśl ich całej rodziny przy rodzinnym stole. Mama tak dawno nie widziała Rina. - Możesz to potwierdzić, prawda?

Mikoshiba zawiercił się w miejscu.

- Podejrzewam, że… - Gou zatrzepotała rzęsami niewinnie, a Seijuro wyłączył się mózg i zdolność mowy. Gou patrzyła na niego dużymi, świecącymi oczami, a po chwili odchrząknął, drapiąc się po głowie i odwracając wzrok. - Podejrzewam, że to wypali - powiedział, wzruszając ramionami.

Gou nagrodziła go szerokim uśmiechem.

- Dziękuję! - krzyknęła rozpromieniona, a Mikoshiba poczuł, jak jego serce traci rytm. Ponownie odchrząknął i spojrzał szybko w kierunku szatni.

- Co wam tyle zajmuje?! - wrzasnął swoim kapitańskim głosem, po czym w ciągu kilku sekund zaczęli wychodzić przestraszeni pływacy, niektórzy wciąż z mokrymi włosami i krzywo założonymi koszulkami. - Jak nie chcecie spać na podwórku to pospieszcie się. 

Uczniowie Samezuki szybko zaczęli się zbierać i ustawiać przed autokarem, wychodząc z terenu basenu, a kapitan złapał Rina.

- Matsuoka, ty nie.

Rin się odwrócił i uniósł brew.

- Wszystko w porządku? - zapytał, a jego wzrok przemknął po kapitanie i siostrze.

Mikoshiba machnął ręką.

- Dzisiaj idziesz na noc do rodziny - powiedział jakby to było nic, a Rin był tylko w stanie patrzeć się na niego zszokowany.

- Naprawdę? - spytał głupio.

Mikoshiba wywrócił oczami i zaczął odchodzić.

- Nie rób nic głupiego, bo za ciebie odpowiadam - pouczył, po czym posłał uśmiech Gou. - Do zobaczenia, Kou!

Gou mu pomachała, łapiąc ramię brata rozpromieniona.

- Czy to nie cudowne? - spytała rozentuzjazmowana, a Rin pozwolił poczuł, jak na twarzy wykwita mu uśmiech.

- Jasne - stwierdził. - Ciekawe co będzie na kolację. - I, och, jak cudownie było wypowiedzieć te słowa. Podczas nocy spędzonych w pustym pokoju pełnym metalowych łóżek, Rin zastanawiał się czasem, czy jest to tego warte. Myślał z tęsknotą o uśmiechu i zapachu matki, ale zaraz potem karcił się, przywołując w pamięci ojca, jego marzenie i to, jak je zrujnował. Jeżeli chciał być dobry - dostać się na igrzyska i zdobyć złoto - musiał chodzić do Samezuki. Nie było innej opcji.

Gou fuknęła, poprawiając mu kołnierzyk.

- Mama jest zła, że tak rzadko odwiedzasz - powiedziała, wygładzając materiał.

Rin przełknął poczucie winy, ale nim zdążył się odezwać, nadeszła reszta Iwatobi, z jak zwykle nadającym namiętnie Nagisą, równie entuzjastycznie odpowiadającym mu Reiem oraz idącym z tyłu Haru i Makoto.

- Rin? - odezwał się Makoto jako pierwszy, marszcząc brwi, a dynamiczne duo z przodu przerwało swą energetyczną dyskusję. - Co ty tu robisz? - spytał, spoglądając dookoła. Autokar Samezuki zdążył odjechać zaraz po tym, jak grupa pływaków się do niego wpakowała. 

Gou pociągnęła Rina za ramię w ich kierunku.

- Rin dzisiaj nocuje w domu - powiedziała, a Rin bardziej czuł niż widział, jak stoickie, zimne oczy Haru wbijają się w niego.

- Ale fajnie! - powiedział podekscytowany Nagisa. Rin przypomniał sobie po raz kolejny, że tak, wybaczyli mu jego zachowanie i tak, można powiedzieć, że znowu są przyjaciółmi. Jednakże do entuzjazmu Nagisy chyba nikt nie umie się przyzwyczaić. - Możemy wrócić razem jak za dawnych czasów! Rinuś, pamiętasz, jak kiedyś biegaliśmy razem wracając z treningów?

Rin uśmiechnął się lekko.

- Jasne - powiedział, po czym dodał: - I tak mi nigdy nie dorastałeś do pięt.

Nagisa prychnął.

- Biegaliście po treningach? - spytał Rei, a Rin po raz kolejny sobie przypomniał, że Rei to jedyna osoba, która nie ma z nimi historii i wspomnień. Ale też zrobił dla Rina coś, co go uratowało i Matsuoka nie był pewien, czy kiedykolwiek zdoła mu się odwdzięczyć. 

- Haru ode mnie bezczelnie zgapiał, a Nagisa się do niego dołączył - powiedział, posyłając uśmieszek Haruce, który spojrzał na niego z ukosa.

- Nie wiem o czym mówisz - powiedział, odwracając wzrok, a Rin prychnął.

- Nie myśl, że nie zauważyłem - rzekł radośnie, a Haru widocznie powstrzymał się od wywrócenia oczami.

- Robi się ciemno - wtrącił się Makoto, zanim przekształciłoby się to w pełną kłótnię lub wyzwanie na kolejny wyścig, by uzgodnić, kto ma rację. - Musimy się zbierać.

Gou pokiwała głową, już ciągnąc Rina w kierunku wyjścia.

- Do zobaczenia! - krzyknęła, a Rin im pomachał, odwracają się na chwilę by zerknąć ostatni raz na Haru, który patrzył prosto na niego. Rin mógłby przysiąc, że jego oczy nieco miękną i maluje się w nich delikatny uśmiech.

*

Droga powrotna była cicha i spokojna, z zachodem słońca za ich plecami, kiedy kierowali się na peron. Morze delikatnie się odbijało falami o brzeg, a Rin zapomniał już, jak bardzo kochał krajobraz Iwatobi. Miasto pełne gorzkich i słodkich wspomnień.

- Chyba podobam się Mikoshibie - zaczęła z gruszki Gou, a Rin spojrzał na nią gwałtownie, po czym widząc jej spokojny wzrok, prychnął.

- Każdy to wie - powiedział, wywracając oczami. - Nie jest najsubtelniejszym gościem na świecie.
Gou zaczęła nerwowo gryźć skórkę we wnętrzu warg i policzków.

- Nie chcę go zranić - powiedziała nieco nerwowo.

- Mikoshiba to duży chłopiec, da sobie radę jak dasz mu kosza.

Przez kawałek drogi znów towarzyszyła im cisza.

- A gdybym chciała się z nim umawiać?

Rin znów spojrzał na siostrę.

- A chcesz? - Uniósł brew.

Gou fuknęła.

- Nie wiem - przyznała, jakby zażenowana swoimi uczuciami, a Rin zarzucił jej ramię na ramiona i przyciągnął do siebie, coś, czego jeszcze jakiś czas temu by nie zrobił.

- Wierzę w ciebie - powiedział pocieszająco, a Gou zmiękła w jego ramionach, wyraźnie szczęśliwa, że brat jej tak okazuje uczucia. Rin zignorował kolejne ukłucie poczucia winy.

- A ty? - zagaiła nagle, kiedy minęły kolejne minuty i stanęli na peronie, patrząc na godziny przybycia pociągów.

Rin odwrócił się od rozkładu w jej kierunku.

- Co ja? 

- Podoba ci się ktoś? - spytała ciekawska.

Rin szybko wrócił wzrokiem na tabelę.

- A co cię to obchodzi?

Gou uniosła brew i założyła ramiona na piersi.

- Nie mogę już spytać? - powiedziała, a w kąciku jej ust błąkał się uśmiech. Rin fuknął.

- Nie wiem, w jaki sposób to twoja sprawa.

- Czyli jest ktoś! - krzyknęła triumfalnie, a Rin starannie unikał jej wzroku, czując gulę w gardle.

- Odpuść - warknął, a Gou nieco się wzdrygnęła, ale zacisnęła szczękę.

- Nie musisz być niemiły - powiedziała surowo i nieco się odsunęła, obejmując ramionami.

Rin westchnął, trąc dłonią twarz.

- Przepraszam - powiedział swoim najbardziej winnym głosem. -  To trochę… drażliwy temat.

- Zauważyłam - prychnęła, a Rin spojrzał na nią przepraszająco. Gou nieco się rozluźniła. - Więc… - zaczęła ostrożnie. - Jak nie chcesz mi powiedzieć kto ci się podoba to może mi powiesz co ci się u kogoś podoba?

- Jasne, żebyś próbowała zgadnąć kto to - powiedział, pstrykając ją palcami w ramię. Spojrzała na niego spod byka.

- Nie wierzę, że masz o mnie tak niską opinię - rzekła oburzonym tonem, ale jej oczy były rozbawione. - Dawaj. - Szturchnęła go w żebra.

Spojrzał na nią krzywo, ale po chwili usiadł na ławce zrezygnowany, patrząc na kolana.

- Sam nie wiem - rzekł niepewnie. - Opanowanie, myślę? Może poczucie humoru. Zawziętość. Sam nie wiem - jęknął, a Gou poklepała go pocieszająco po ramieniu.

- Nie przejmuj się - powiedziała, wzruszając ramionami. - Do niczego cię nie zmuszam.

Rin wypuścił powietrze nosem, po czym wstał, widząc zbliżające się światła pociągu.

- Nawiasem mówiąc - odezwała się Gou głosem, który dziwnie sugerował, że nie jest to przypadkowo wybrany temat. - Chcieliśmy iść jutro z chłopakami razem na miasto coś zjeść. Idziesz z nami?

Rin się skrzywił.

- Nie wiem, nie chcę się narzucać…

- Nie wygłupiaj się - powiedziała, ciągnąc go za ramię. - Chłopcy będą szczęśliwi, kiedy ostatnio spędziłeś z nimi czas poza basenem? - Widząc jego pustą minę, wywróciła oczami. - No właśnie. Nie przesadzaj, będzie fajnie.

- Skoro tak myślisz… - stwierdził, nieco się wiercąc w miejscu.

Gou spojrzała na niego dziwnie.

- Myślisz, że wciąż mają ci to za złe?

- Ja wciąż mam to sobie za złe - wymamrotał pod nosem, a Gou jęknęła.

- Na litość boską, czy nie mieliśmy tej rozmowy miesiąc temu? I dwa miesiące temu? I z trzydzieści razy pomiędzy?

Rin nie odpowiedział, nagle czując się strasznie głupio. Potarł kark.

- Dobra, pójdę z wami - powiedział, wcale nie wydymając ust. - Ale lepiej, żeby było tam mięso.

Gou się rozpromieniła, ciągnąc go w kierunku stojącego już na peronie pociągu, a Rin w ostatniej chwili chwycił swoją torbę.

- Będziemy się świetnie bawić - powiedziała z dziwnym błyskiem w oku.

*
Gdyby nie Waleń, to pewnie ten rozdział powstałby za 30 lat. Czuj się dumna.
Jóme ratuje tego fika od przerażających zdań gigantów przez które wypływa mózg, kocham ją.

3 komentarze:

  1. OOOOOOOOOCH, MAM ŁZY W OCZACH, NIE WIEM.
    TYLE FEELSÓW.
    Aaach, moje cudowne dzieciaczki się tak bardzo kochają /gwiazdki/, jestem w miłości. Ten rozdział jest taaaki uroczy. Mój syn ciągle ma poczucie winy, I'm all in tears ;__; Czekam niecierpliwie na kolejne rozdziały (na ten czekałam pół roku, zlituj się ;__;) i na rozwój akcji!!!!!!!!!
    Kocham Cię bardzo, bardzo, bardzo 💞💕

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy bd sie ruchac? ;((((

    OdpowiedzUsuń