Haru starał się unikać swojej drużyny na treningu, co w sumie nie było takie trudne. Spotkania na basenie zazwyczaj polegały na tym, że wskakiwał do wody, Gou mówiła mu co ma poprawić, a on ignorował cały świat, rozkoszując się uczuciem cieczy na ciele. I tak zazwyczaj był małomówny, teraz jednak perspektywa przebywania ze swoją opętaną drużyną była o wiele gorsza. Wszędzie się czujnie rozglądał, nawet w szatni, która była oficjalnie strefą zero (co zostało ustalone po bardzo niefortunnym zdarzeniu, w które wchodził szampon, Rei, Nagisa i gumka od okularów). Na szczęście cały proces przebrania się przebiegł pomyślnie i kiedy Haruka zamierzał w stronę tak długo wyczekiwanego basenu, jego czujność zmalała.
To był błąd.
- Haruuuś! – usłyszał radosny wrzask i poczuł gwałtowne uderzenie w ciało, gdy Nagisa rzucił się na niego z impetem. Atakujący zawisł na rękach owiniętych wokół szyi Haruki, dusząc go przy tym.
- Nagisa! - krzyknął spanikowany Makoto, nadbiegając. - Zostaw go, robi się siny!
Nagisa odsunął się z wydętą wargą.
- Nie przesadzaj, Makoś – zajęczał. - Harusiowi nic się nie stało, prawda? - Posłał słoneczny uśmiech w kierunku Haruki, który próbował powstrzymać kaszel. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, nadpobudliwy chłopak złapał go za rękę i parę razy szarpnął w dół, robiąc smutną minę.
- Haruś, nie wierzę, że odrzuciłeś naszą pomoc – burknął, a Haru zauważył, że zbliżają się w ich kierunku Rei i Gou. Widząc zapał w oczach dziewczyny, Haru zrobił jedyne, co wydawało się logiczne – wyszarpnął się Nagisie i zanim ktokolwiek zdążył go powstrzymać, był już w wodzie.
Ignorując nawoływania i rozpaczliwe jęki, z umiejętnością godną pozazdroszczenia, Haruka spokojnie przecinał taflę wody. Chłodna woda wyciszyła nawoływania i Haru pozwolił, by jego ciało się rozluźniło. Szum wody w uszach, desperackie nabieranie powietrza, ból w łydkach, gdy wykorzystywał swoje ciało do granic możliwości – to była jego idea najlepiej spędzonego czasu. Po przepłynięciu kilku basenów jego ciało zaczęło protestować. Dotknął ręką ściany i wynurzył się z wody, nabierając gwałtownie powietrza. Ściągnął z głowy czepek wraz z okularami.
- Nieźle – powiedział przytłumiony głos nad nim, a Haru potrząsnął głową, odtykając uszy. Uniósł wzrok i zobaczył Rina klęczącego w samych spodniach i klapkach. Na jego ustach błądził uśmiech.
Och, pomyślał Haru.
- Chociaż jestem pewien, że z łatwością bym cię pokonał - dodał Rin tym swoim zarozumiałym tonem. Haru uniósł brew.
- W tych klapkach? - Spojrzał dobitnie na japonki Rina, a ten zmarszczył brwi.
- Prześcignąłbym cię nawet w klapkach - oznajmił, wydymając usta, chociaż jego oczy błyszczały.
- To na co czekasz?
Rin wstał, szczerząc się i zaczął rozwiązywać spodnie nad Haruką - nie żeby mu to przeszkadzało.
Poza tym, Rin ma pod spodem strój, przypomniał sobie Haru, zawieszając wzrok na kafelkach, dopóki nie rozległ się przeraźliwy dźwięk gwizdka. Haru się skrzywił i spojrzał w stronę Gou, która stała obok kapitana Samezuki. Wokół nich zaczął się gromadzić wianuszek pływaków, a Haru się nawet nie przejął tym, że do tej pory nie zauważył obecności drugiej szkoły.
- Później się będziecie ścigać, chłopcy - powiedziała Gou, patrząc na nich z grymasem. - Haruka, wyjdź z wody.
Haru westchnął, z ociąganiem wynurzając się z basenu. Nonsens, pomyślał, wywracając oczami. Rin mu podał rękę, a Haru ją niechętnie chwycił, by wypuścić zaraz po wyjściu z wody. Dłonie Rina były suche i ciepłe, nieco szorstkie i Haru się przyłapał na myśleniu, jakby te dłonie się wpasowały w jego. Ta myśl wcale nie poprawiła jego nastroju.
Gdy podeszli do kółeczka, kapitan Samezuki założył ramiona na piersi.
- Zbliża się koniec lata i jest to prawdopodobnie ostatnia okazja na wspólny trening w tym sezonie - oznajmił, a Haru zauważył w tle, jak Nagisa rozpaczliwie wiesza się na Nitorim. Kapitan posłał słoneczny uśmiech w kierunku Gou. - Wykorzystajcie dobrze ten czas.
Wokół rozległy się burknięcia paru uczniów Samezumki, którzy woleli swój zamknięty basen. Treningi z Iwatobi nie były czymś specjalnym, ale Haru lubił ich spotkania, bo oznaczało to więcej wspólnego pływania z Rinem. Podejrzliwie spojrzał się na Gou, która tylko do niego pomachała i wskazała na tablicę z rozpisem ćwiczeń, trzymając gwizdek w ustach.
- To co - powiedział Rin, przeciągając się - ścigamy się?
Haru lubił udawać, że ma w tej kwestii jakikolwiek wybór.
*
Nagisa zebrał ich wszystkich w ciasnej komórce na sprzęt do pływania, uważnie się rozglądając.
- Nie powinniście opuszczać treningów - powiedziała Gou ze zmarszczonymi brwiami, wciskając się między półki z deskami do pływania.
- Czy musimy się zbierać w tak małym pomieszczeniu? - jęknął Makoto, kurcząc się, żeby nie zawadzać szerokimi ramionami o szafki.
- Cicho - uciszył ich Nagisa, wyglądając przez okienko na ćwiczących pływaków. - Oni są beznadziejni - powiedział, wskazując na dryfującego w wodzie Haru i kucającego na kafelkach przed nim Rina. Rin coś mu opowiadał, wymachując rękoma, a Haru kiwał głową, patrząc na niego nieprzerwanie.
Gou przepchała się obok niego, ignorując jęki Reia, który narzekał na brud i ciasnotę w pomieszczeniu. Spojrzała nad ramieniem Nagisy i westchnęła cicho.
- Nie możemy nic zdziałać, kiedy Haru nie chce - powiedziała, krzywiąc się. Mieli przecież takie dobre intencje i rozplanowany w zeszycie plan. Nie mogła uwierzyć, że Haruka odrzucił ich pomoc.
- Może spróbujemy z Rinem? - zaproponował Rei entuzjastycznie, przyglądając się z małego okienka dwójce nieszczęśników. Bardzo ładnie wyglądają, estetycznie, stwierdził. Byli podobnej budowy i wzrostu, a ich różne kolory włosów idealnie się dopasowywały. Rei od razu wiedział, że ten plan ma sens. - Na początku planu ustaliliśmy, że Gou rozezna się w uczuciach brata.
Gou odeszła od nich dalej, co i tak nie było zbyt daleko w ciasnej komórce, stukając palcem po brodzie.
- Mogę wybadać teren - powiedziała, wzruszając ramionami. - Ale jesteśmy pewni ich uczuć do siebie, prawda? - Każdy pokiwał głową. Westchnęła, krzyżując ramiona na piersi.
- Może wyjdziemy gdzieś wszyscy razem? - Makoto poderwał się, olśniony, co skończyło się tylko uderzeniem głową w półkę i żałosnym jękiem. Nagisa i Rei odwrócili się w jego kierunku od okna, z którego oglądali jak Rin i Haru przygotowują się do wyścigu. Rei skrzywił się ze współczuciem, ale Nagisy, który już wszedł w swój stan planowania, to nie obeszło.
- To genialny pomysł, Makoś! - powiedział podekscytowany i Gou pomyślała, że gdyby nie byli ściśnięci w małej komórce to zacząłby skakać po pomieszczeniu. - Możemy ich zmusić, żeby siedzieli obok siebie! Albo żeby wylali coś na siebie i będą musieli--
- Spokojnie, nie rozpędzaj się tak! - powiedziała szybko Gou.
- Wciąż uważam, że Kou powinna porozmawiać z Rinem - wtrącił się Makoto, a Rei pokiwał głową.
- To ważne, żeby wiedzieć, co Rin uważa za atrakcyjne - powiedział, poprawiając okulary. - W ten sposób możemy złączyć Harukę i Rina w najlepszy sposób i porównać ich preferencje, i ustalić tok, który--
- Nie będę rozmawiała o randkowaniu z moim bratem - przerwała mu Gou.
- Mnie siostry cały czas wykorzystują do tego - mruknął Nagisa, nieco skwaszony, ale również nieco szczęśliwy, bo jako jedyny w tym gronie miał doświadczenie w swataniu.
Gou uniosła brew.
- Zapominasz, że przez cztery lata widziałam go raz w roku, a kiedy wrócił, był… - Skrzywiła się.
- Inny - podsunął Makoto, chociaż każdy miał na myśli inne słowo.
Nagisa wzruszył ramionami i klasnął.
- Zrobisz co będziesz umiała, Gou! - powiedział, ignorując mamrotanie dziewczyny o jej imię. - A teraz wracajmy, bo ludzie nas zaczną szukać.
Gou jęknęła, otwierając pospiesznie drzwi.
- Jesteśmy okropnymi gospodarzami - rzekła, wychodząc szybko z komórki i marszcząc oczy przez nagłą jasność. - Idźcie szybko na trening - pospieszyła ich i nie patrząc za siebie, truchtem podbiegła do kapitana Samezuki.
Trójka chłopców spojrzała na siebie i wzruszyli ramionami, wychodząc pojedynczo z miejsca swojej narady.
*
Haru nie dbał o wyniki i czas - to był fakt tak samo oczywisty i znany jak to, że niebo jest niebieskie, a słońce pojawia się na wschodzie i znika na zachodzie. Odkąd zaczął pływać - a było to tak dawno temu, że Haruka wciąż pamiętał uśmiech swojej babci - to była jego reguła. Liczyła się tylko woda i wolność w niej, ukojenie od codzienności i problemów i sposób na oderwanie się od świata. Może i był dobry w tym co robił, i może jego rodzice dzwonili, gdy zdobył kolejny medal, ale to nie miało dla niego żadnego znaczenia.
A potem w jego życiu zjawił się Rin.
Ze swoim uśmiechem, entuzjazmem, wysokim głosem, irytującą namolnością i ciągłym wyzywaniem Haruki, przez co ten coraz częściej przyłapywał się na przyspieszaniu podczas treningu oraz na odczuwaniu ognia konkurencji w żyłach. Rin wywrócił jego życie jak tornado, ale tak jak szybko i gwałtowanie jego obecność przybyła, tak szybko odeszła i nim Haru się zorientował, został sam ze swoi ogniem w żyłach, szybszym oddechem i brakiem przytłaczającej siły za sobą na torze w basenie.
A potem Rin porzucił pływanie przez niego, bo Haruka go zranił, bo dał się ponieść chęci zwycięstwa, bo porzucił swoje zasady i nic nie było takie same.
Jak na idiotę przystało, Haru raz za razem daje się porywać niezdrowej ambicji Rina i nie uczy się na błędach. Nawet jeśli udaje, że nie chce ścigać się z Rinem, ciągle czuję ogień i chęć na więcej. Chce pływać szybciej, mocniej, wykorzystać mięśnie do granic możliwości. Spokój wody wokół niego jest zaburzony, ale to nic złego, dopóki wciąż go otacza. Choć nie jest cicha i łagodna, to wciąż zabiera jego troski i sprawia, że czuję się wolny, gdy ledwo łapiąc powietrze, przecina taflę ile sił w ramionach.
Gwałtownie zderzając dłoń ze ścianą, wynurzył głowę, czując żar w płucach od braku tlenu. Zaczął łapać szybko powietrze, ściągając czepek i okulary, a jego powyścigowy stan przerwał triumfalny krzyk i plask wody od zderzenia z pięścią.
- Jak się czujesz z przegraną, Nanase? - spytał nieznośnie zadowolony z siebie Rin, a Haru spojrzał na Nitoriego ze stoperem, który pokiwał głową z wielkim uśmiechem. Haru westchnął i zanurzył się w wodzie do nosa, próbując uspokoić kołatające serce i szybko pulsującą krew. Zanim którykolwiek zdążył coś powiedzieć, stanęła nad nimi Gou, marszcząc brwi.
- To ma być trening - powiedziała swoim groźnym, menadżerskim głosem. - Z tego co wiem, to macie ćwiczyć, a nie zarzynać się do nieprzytomności swoją niezdrową rywalizacją.
Haru, wciąż pamiętając ich wcześniejszą rozmowę, zanurzył się głębiej, czując ścisk w żołądku na myśl, że Gou coś piśnie przed bratem czy zacznie z nim rozmawiać o Haru. Haruka już stracił parę razy Rina i nie miał zamiaru robić tego kolejny raz przez swoje… uczucia.
Rin wywrócił oczami.
- Tylko ćwiczymy - powiedział niewinnym głosem. - Mikoshiba jeszcze nie wrzeszczał, prawda?
Cała trójka spojrzała w kierunku rudowłosego kapitana, który ciskał pioruny wzrokiem w kierunku Rina, ale zaciskał usta i nic nie mówił, wyraźnie zrezygnowany po tylu miesiącach. Każdy w Samezuce i Iwatobi wiedział, że Nanase i Matsuoka mają swoje dziwne zwyczaje i nie warto się w to wtrącać, bo to i tak nic nie da. Nikt ich nie dogoni.
- Doskonale znasz zdanie Seijuro - fuknęła Gou, uderzając palcem w swój grafik przypięty do plastikowej podkładki. - Haruka, idź po ciężarki i przepłyń cztery baseny, dobrze? Musimy popracować nad twoimi ramionami.
Haru posłał jej krzywe spojrzenie, żeby doskonale wiedziała, jak bardzo podoba mu się idea pływania z dodatkami, ale już dawno nauczył się, że z Gou Matsuoką nie ma co się kłócić, bo i tak się przegra. Dla zasady spojrzał jej w oczy, ale ona twardo i nieugięcie na niego patrzyła, aż w końcu westchnął (powodując bąbelki w wodzie) i zaczął się wynurzać. Usłyszał parsknięcie Rina, ale nawet nie kłopotał się, by na niego spojrzeć.
- Będziesz miał kilka minut po treningu? - spytała Gou brata, a Haru zamarł w miejscu. Słyszał bicie swojego serca w uszach.
- Coś się stało w domu? - zapytał Rin skonfundowany, a Haru wyobraził sobie, jak marszczy brwi.
- Nie, nie - powiedziała pospiesznie Gou. - Nie mogę już porozmawiać z moim braciszkiem bez powodu?
Nawet z odległości paru kroków Haru mógł poczuć emitujące z Rina poczucie winy przez to, jak traktował siostrę po powrocie z Australii.
Haru zaczął powoli iść w kierunku komórki, chcąc usłyszeć dalszą część konwersacji i wciąż udawać, że zachowuje się jak normalny człowiek.
- Jasne - odpowiedział ciepło, czego Rin jeszcze sprzed dwóch miesięcy by nie zrobił. - Pogadam tylko z Mikoshibą, okej?
- Świetnie - powiedziała rozpromieniona Gou, a Haru zaczął w końcu iść szybciej, żeby nie ściągnąć na siebie podejrzeń po rozmowie rodzeństwa. Koniec dialogu słyszał niewyraźnie przez szum, krzyki, dźwięki gwizdka i chlapanie wody. Gdzieś w tle słychać było perlisty śmiech Nagisy i wrzaski Reia. Jego obawy zmniejszyły się odrobinę, ale powód rozmowy nadal był nieznany. Haru pokręcił głową, karcąc się w myślach. Nie wszystko się kręciło wokół niego. Pewnie Gou nadrabiała stracone lata i okres, kiedy Rin był dupkiem w stosunku do każdego, nawet własnej siostry. Wypędzając ostatnie głupie myśli, w końcu dotarł do komórki. Może powrót do wody mu pomoże.
*
Reszta treningu minęła spokojnie, o ile tak można nazwać pływacki trening kilkunastu siedemnastoletnich chłopców. Gou stała przy płocie razem z kapitanem, patrząc na zbierających się pływaków.
- Za niedługo zacznie się jesień - zagaił Mikoshiba. - Co planujecie?
Gou westchnęła, stukając paznokciami w swoją podkładkę.
- Szczerze to nie mam pojęcia - stwierdziła, po czym wrzasnęła w kierunku biegnącego Nagisy za spanikowanym Reiem: - Nagisa, wracaj się przebrać albo będziesz pływał kolejne piętnaście basenów!
Nagisa jęknął coś o niesprawiedliwości i braku poczucia humoru z dużą ilością wrzuconych “ale Gou!”, jednak na szczęście zawrócił na pięcie, wydymając wargę. Rei posłał jej wdzięczny uśmiech.
Gou odwróciła się z powrotem w kierunku kapitana.
- Może wynajmiemy gdzieś basen - powiedziała, nerwowo skubiąc skórę wnętrza policzka.
- Chciałbym jakoś pomóc, ale nie wiem, czy szkoła zgodzi się na tyle wizyt - powiedział Mikoshiba, wpatrując się w Gou z mieszaniną zachwytu i zmartwienia. Jasne, Iwatobi było ich konkurencją, ale przez te parę miesięcy chłopcy z obu drużyn zdążyli się w pewien sposób zakolegować - plus, Mikoshiba nigdy nie chciał, żeby Gou się martwiła.
Gou machnęła dłonią.
- Nie przejmuj się, to nasze zmartwienie - rzekła. - O, przypomniało mi się, miałbyś coś przeciwko gdybym porozmawiała z Rinem kilka minut?
Mikoshiba spojrzał na zegarek i chociaż nie lubił odmawiać czegokolwiek rudowłosej piękności, to skrzywił się.
- Jest późno - zaczął przepraszającym tonem. - Musimy jak najszybciej być w dormitoriach.
Gou się nie przejęła.
- Jest piątek - stwierdziła. - Macie pozwolenie na odwiedzanie rodziny na noc na weekendy, prawda?
Mikoshiba pokiwał głową.
- Możemy stąd wrócić do naszego domu - oznajmiła, a serce zalało jej ciepło na myśl ich całej rodziny przy rodzinnym stole. Mama tak dawno nie widziała Rina. - Możesz to potwierdzić, prawda?
Mikoshiba zawiercił się w miejscu.
- Podejrzewam, że… - Gou zatrzepotała rzęsami niewinnie, a Seijuro wyłączył się mózg i zdolność mowy. Gou patrzyła na niego dużymi, świecącymi oczami, a po chwili odchrząknął, drapiąc się po głowie i odwracając wzrok. - Podejrzewam, że to wypali - powiedział, wzruszając ramionami.
Gou nagrodziła go szerokim uśmiechem.
- Dziękuję! - krzyknęła rozpromieniona, a Mikoshiba poczuł, jak jego serce traci rytm. Ponownie odchrząknął i spojrzał szybko w kierunku szatni.
- Co wam tyle zajmuje?! - wrzasnął swoim kapitańskim głosem, po czym w ciągu kilku sekund zaczęli wychodzić przestraszeni pływacy, niektórzy wciąż z mokrymi włosami i krzywo założonymi koszulkami. - Jak nie chcecie spać na podwórku to pospieszcie się.
Uczniowie Samezuki szybko zaczęli się zbierać i ustawiać przed autokarem, wychodząc z terenu basenu, a kapitan złapał Rina.
- Matsuoka, ty nie.
Rin się odwrócił i uniósł brew.
- Wszystko w porządku? - zapytał, a jego wzrok przemknął po kapitanie i siostrze.
Mikoshiba machnął ręką.
- Dzisiaj idziesz na noc do rodziny - powiedział jakby to było nic, a Rin był tylko w stanie patrzeć się na niego zszokowany.
- Naprawdę? - spytał głupio.
Mikoshiba wywrócił oczami i zaczął odchodzić.
- Nie rób nic głupiego, bo za ciebie odpowiadam - pouczył, po czym posłał uśmiech Gou. - Do zobaczenia, Kou!
Gou mu pomachała, łapiąc ramię brata rozpromieniona.
- Czy to nie cudowne? - spytała rozentuzjazmowana, a Rin pozwolił poczuł, jak na twarzy wykwita mu uśmiech.
- Jasne - stwierdził. - Ciekawe co będzie na kolację. - I, och, jak cudownie było wypowiedzieć te słowa. Podczas nocy spędzonych w pustym pokoju pełnym metalowych łóżek, Rin zastanawiał się czasem, czy jest to tego warte. Myślał z tęsknotą o uśmiechu i zapachu matki, ale zaraz potem karcił się, przywołując w pamięci ojca, jego marzenie i to, jak je zrujnował. Jeżeli chciał być dobry - dostać się na igrzyska i zdobyć złoto - musiał chodzić do Samezuki. Nie było innej opcji.
Gou fuknęła, poprawiając mu kołnierzyk.
- Mama jest zła, że tak rzadko odwiedzasz - powiedziała, wygładzając materiał.
Rin przełknął poczucie winy, ale nim zdążył się odezwać, nadeszła reszta Iwatobi, z jak zwykle nadającym namiętnie Nagisą, równie entuzjastycznie odpowiadającym mu Reiem oraz idącym z tyłu Haru i Makoto.
- Rin? - odezwał się Makoto jako pierwszy, marszcząc brwi, a dynamiczne duo z przodu przerwało swą energetyczną dyskusję. - Co ty tu robisz? - spytał, spoglądając dookoła. Autokar Samezuki zdążył odjechać zaraz po tym, jak grupa pływaków się do niego wpakowała.
Gou pociągnęła Rina za ramię w ich kierunku.
- Rin dzisiaj nocuje w domu - powiedziała, a Rin bardziej czuł niż widział, jak stoickie, zimne oczy Haru wbijają się w niego.
- Ale fajnie! - powiedział podekscytowany Nagisa. Rin przypomniał sobie po raz kolejny, że tak, wybaczyli mu jego zachowanie i tak, można powiedzieć, że znowu są przyjaciółmi. Jednakże do entuzjazmu Nagisy chyba nikt nie umie się przyzwyczaić. - Możemy wrócić razem jak za dawnych czasów! Rinuś, pamiętasz, jak kiedyś biegaliśmy razem wracając z treningów?
Rin uśmiechnął się lekko.
- Jasne - powiedział, po czym dodał: - I tak mi nigdy nie dorastałeś do pięt.
Nagisa prychnął.
- Biegaliście po treningach? - spytał Rei, a Rin po raz kolejny sobie przypomniał, że Rei to jedyna osoba, która nie ma z nimi historii i wspomnień. Ale też zrobił dla Rina coś, co go uratowało i Matsuoka nie był pewien, czy kiedykolwiek zdoła mu się odwdzięczyć.
- Haru ode mnie bezczelnie zgapiał, a Nagisa się do niego dołączył - powiedział, posyłając uśmieszek Haruce, który spojrzał na niego z ukosa.
- Nie wiem o czym mówisz - powiedział, odwracając wzrok, a Rin prychnął.
- Nie myśl, że nie zauważyłem - rzekł radośnie, a Haru widocznie powstrzymał się od wywrócenia oczami.
- Robi się ciemno - wtrącił się Makoto, zanim przekształciłoby się to w pełną kłótnię lub wyzwanie na kolejny wyścig, by uzgodnić, kto ma rację. - Musimy się zbierać.
Gou pokiwała głową, już ciągnąc Rina w kierunku wyjścia.
- Do zobaczenia! - krzyknęła, a Rin im pomachał, odwracają się na chwilę by zerknąć ostatni raz na Haru, który patrzył prosto na niego. Rin mógłby przysiąc, że jego oczy nieco miękną i maluje się w nich delikatny uśmiech.
*
Droga powrotna była cicha i spokojna, z zachodem słońca za ich plecami, kiedy kierowali się na peron. Morze delikatnie się odbijało falami o brzeg, a Rin zapomniał już, jak bardzo kochał krajobraz Iwatobi. Miasto pełne gorzkich i słodkich wspomnień.
- Chyba podobam się Mikoshibie - zaczęła z gruszki Gou, a Rin spojrzał na nią gwałtownie, po czym widząc jej spokojny wzrok, prychnął.
- Każdy to wie - powiedział, wywracając oczami. - Nie jest najsubtelniejszym gościem na świecie.
Gou zaczęła nerwowo gryźć skórkę we wnętrzu warg i policzków.
- Nie chcę go zranić - powiedziała nieco nerwowo.
- Mikoshiba to duży chłopiec, da sobie radę jak dasz mu kosza.
Przez kawałek drogi znów towarzyszyła im cisza.
- A gdybym chciała się z nim umawiać?
Rin znów spojrzał na siostrę.
- A chcesz? - Uniósł brew.
Gou fuknęła.
- Nie wiem - przyznała, jakby zażenowana swoimi uczuciami, a Rin zarzucił jej ramię na ramiona i przyciągnął do siebie, coś, czego jeszcze jakiś czas temu by nie zrobił.
- Wierzę w ciebie - powiedział pocieszająco, a Gou zmiękła w jego ramionach, wyraźnie szczęśliwa, że brat jej tak okazuje uczucia. Rin zignorował kolejne ukłucie poczucia winy.
- A ty? - zagaiła nagle, kiedy minęły kolejne minuty i stanęli na peronie, patrząc na godziny przybycia pociągów.
Rin odwrócił się od rozkładu w jej kierunku.
- Co ja?
- Podoba ci się ktoś? - spytała ciekawska.
Rin szybko wrócił wzrokiem na tabelę.
- A co cię to obchodzi?
Gou uniosła brew i założyła ramiona na piersi.
- Nie mogę już spytać? - powiedziała, a w kąciku jej ust błąkał się uśmiech. Rin fuknął.
- Nie wiem, w jaki sposób to twoja sprawa.
- Czyli jest ktoś! - krzyknęła triumfalnie, a Rin starannie unikał jej wzroku, czując gulę w gardle.
- Odpuść - warknął, a Gou nieco się wzdrygnęła, ale zacisnęła szczękę.
- Nie musisz być niemiły - powiedziała surowo i nieco się odsunęła, obejmując ramionami.
Rin westchnął, trąc dłonią twarz.
- Przepraszam - powiedział swoim najbardziej winnym głosem. - To trochę… drażliwy temat.
- Zauważyłam - prychnęła, a Rin spojrzał na nią przepraszająco. Gou nieco się rozluźniła. - Więc… - zaczęła ostrożnie. - Jak nie chcesz mi powiedzieć kto ci się podoba to może mi powiesz co ci się u kogoś podoba?
- Jasne, żebyś próbowała zgadnąć kto to - powiedział, pstrykając ją palcami w ramię. Spojrzała na niego spod byka.
- Nie wierzę, że masz o mnie tak niską opinię - rzekła oburzonym tonem, ale jej oczy były rozbawione. - Dawaj. - Szturchnęła go w żebra.
Spojrzał na nią krzywo, ale po chwili usiadł na ławce zrezygnowany, patrząc na kolana.
- Sam nie wiem - rzekł niepewnie. - Opanowanie, myślę? Może poczucie humoru. Zawziętość. Sam nie wiem - jęknął, a Gou poklepała go pocieszająco po ramieniu.
- Nie przejmuj się - powiedziała, wzruszając ramionami. - Do niczego cię nie zmuszam.
Rin wypuścił powietrze nosem, po czym wstał, widząc zbliżające się światła pociągu.
- Nawiasem mówiąc - odezwała się Gou głosem, który dziwnie sugerował, że nie jest to przypadkowo wybrany temat. - Chcieliśmy iść jutro z chłopakami razem na miasto coś zjeść. Idziesz z nami?
Rin się skrzywił.
- Nie wiem, nie chcę się narzucać…
- Nie wygłupiaj się - powiedziała, ciągnąc go za ramię. - Chłopcy będą szczęśliwi, kiedy ostatnio spędziłeś z nimi czas poza basenem? - Widząc jego pustą minę, wywróciła oczami. - No właśnie. Nie przesadzaj, będzie fajnie.
- Skoro tak myślisz… - stwierdził, nieco się wiercąc w miejscu.
Gou spojrzała na niego dziwnie.
- Myślisz, że wciąż mają ci to za złe?
- Ja wciąż mam to sobie za złe - wymamrotał pod nosem, a Gou jęknęła.
- Na litość boską, czy nie mieliśmy tej rozmowy miesiąc temu? I dwa miesiące temu? I z trzydzieści razy pomiędzy?
Rin nie odpowiedział, nagle czując się strasznie głupio. Potarł kark.
- Dobra, pójdę z wami - powiedział, wcale nie wydymając ust. - Ale lepiej, żeby było tam mięso.
Gou się rozpromieniła, ciągnąc go w kierunku stojącego już na peronie pociągu, a Rin w ostatniej chwili chwycił swoją torbę.
- Będziemy się świetnie bawić - powiedziała z dziwnym błyskiem w oku.
*
Gdyby nie Waleń, to pewnie ten rozdział powstałby za 30 lat. Czuj się dumna.
Jóme ratuje tego fika od przerażających zdań gigantów przez które wypływa mózg, kocham ją.
Jóme ratuje tego fika od przerażających zdań gigantów przez które wypływa mózg, kocham ją.
OOOOOOOOOCH, MAM ŁZY W OCZACH, NIE WIEM.
OdpowiedzUsuńTYLE FEELSÓW.
Aaach, moje cudowne dzieciaczki się tak bardzo kochają /gwiazdki/, jestem w miłości. Ten rozdział jest taaaki uroczy. Mój syn ciągle ma poczucie winy, I'm all in tears ;__; Czekam niecierpliwie na kolejne rozdziały (na ten czekałam pół roku, zlituj się ;__;) i na rozwój akcji!!!!!!!!!
Kocham Cię bardzo, bardzo, bardzo 💞💕
Kiedy bd sie ruchac? ;((((
OdpowiedzUsuńJeleń, nie napiszę tego z dynią, pa.
Usuń